Czy nie powinno być tak, że zimą na morzu do tego w czasie sztormu na północnych wodach Atlantyku (tuż przy granicy USA z Kanadą) nie powinno być pierońsko zimno? Może się mylę, ale podczas przedstawionej w filmie wyprawy ratunkowej ludzie na morzu w tych warunkach smagani lodowatą wodą i wiatrem, powinni być zsiniali z zimna i szczękać zębami, o parze z ust nie zapominając (do dziś w filmach chyba trudno zrobić tego typu SFX). A oni sobie płyną, jak po ciepłych wodach Zatoki Meksykańskiej; pomijam niemal niezburzoną fryzurę głównego bohatera na smaganej wiatrami i wodą łodzi.