To kolejny film, który pod powłoką dramatu sensacyjnego przedstawia nam ze w USA najważniejsza jest rodzina. Moment kiedy siostra psychopatycznego brata, mówi ze chce mieć dzieci i dom (prawdziwy amerykański sen) jest com najmniej śmieszny. Ogólnie rzecz biorąc wybaczanie pojednanie i problemy rodzinne są głównym motywem filmu. Scenariusz mimo kilku udanych sceny nie wnosi w gatunek nic nowego. Mam wrażenie ze ja to już gdzieś widziałem i to zdecydowanie lepiej zrobione. Fabuła pasuje raczej do do odcinka jakiegoś serialu i nie broni się na pełny 1,5h film. Wszystko bardzo łatwo przewidzieć w filmie nie dzieje się nic co mogłoby zaskoczyć w skrócie wieje nudą! rozwiązania fabularne jak z filmów z lat 90-ych. Taki filmów już się nie kręci mimo iż obsada to duży plus tego przeciętniaka. Mimo zapowiadającej się solidnej rozrywki mamy kiepski moralitet o wartościach rodzinnych, nachalnie narzucający wmawiający nam że spokojne życie na wsi wśród ciast mamy i spokojnego uczciwego życia jest najlepsze w USA. Szkoda tylko że znikło po drodze napięcie i film i trudno dosiedzieć do przewidywalnego końca.
"Moment kiedy siostra psychopatycznego brata, mówi ze chce mieć dzieci i dom (prawdziwy amerykański sen) jest com najmniej śmieszny."
Mozesz wyjasnic co w tym było smiesznego?
Bynajmniej jeden kraj w którym mówi się o rodzinie, honorze, narodzie. Lepszy jest nasz kraj w którym nie ma poszanowania do niczego i nikogo "róbta co chceta" Godna pożałowania postawa z twojej strony. Amoralnie jestes nr 1.
Bynajmniej to nie przynajmniej. I to że mówi, że chce mieć dzieci i rodzinę o niczym nie świadczy, bo ona nie ma pojęcia o czym mówi ani czego chce. Patologia goni patologię. Pomijając, że sama gra to drewno trociny. Obejrzałam jedynie ze względu na aktorów - żałuję, tanio się sprzedali.
ja pitu. Czy wy ludzie do wszystkiego musicie pakować politykę. Idź jeszcze na forum np. Avatara i zacznij narzekać że w żodowsko-komunistyczne państwo Tuska i Owsiaka.