MÓJ OJCIEC I JA to film wprowadzany u nas bez rozgłosu, a szkoda bo jets na czym zawiesić oko.
Film ten podpisał gwiazdor kina wywodzący się z Australii Richard Roxburgh (M:I 2, DELIKATNA, NIEWIDZIALNY, MOULIN ROUGE, VAN HELSING) do tej pory był znany głównia ajko aktor, ale z zadaniem reżyserskim pordził sobie wyśmienicie.
Eric Bana (HULK, TROJA, MONACHIUM) to kolejne aktorskie odkrycie z Australii. Panowie Bana / Roxburgh polączyli wspólnie siły i zrealizowali bardzo interesujący i wciągający dramat psychologiczny.
Film opowiada o przybyłej do Australii "rodzinie" dla której ta ziemia ma być ziemą obiecaną. Sytuacja ta szybko zmienia się na niekorzyść głównych bohaterów.

MÓJ OJCIEC I JA to kino w którego centrum znajdują się jego bohaterowie wraz ze swymi uczuciamy, życiowymi postawami, lękami, pragnieniami i rozterkami.
Roxburgh świetnie popraowadził swoich aktorów. Erica Bana był równie dobry jak tutaj tylko w MONACHIUM Spielberga. Rewelacją jest kreacja młodziuteńkiego Kodi Smita-McPhee. TEn mały aktor zagrał węcz fenomanalnie i dojrzale. Oklaski na stojąco dla Kodiego!!!
To właśnei na znakomicie dopołniającym się aktorskim duecie Bana _ Smit-McPhee trzyma się cały film.
Na drugim planie mam soplidnie grające sławy z Martonem Csokasem i Franką Potente na czele.
Szkielet fabularny obrazu Roxburgha przypomina taśmowo kręcone dramaty telewizyjne, ale znacząco się od nich różni. Za wyjątkiem zbanalizowanego metaforycznego początku i końca film ten bazuje na półcieniach i psychologicznych niuansach. Brak tu naiwności i skłonności do ławtych rozwiązań jakie cechują dramat telewizyjny. Psycholgoia bohaterów jest wiarygodna, a od emocjonalnego napięcia chwilami tu aż gęsto.
MÓJ OJCIEC I JA to solidne, mądre i świetnie zrealziowane kino, które skłania do refleksji.
Serdecznie polecam ten skromny film.